KRAKOWSKA PORAŻKA PO RAZ KOLEJNY!

W ostatnią deszczową niedziele 12 czerwca odbył się w Krakowie II Bieg Siemaszki. Trasa licząca niecałe 15 km wiodła spod Smoczej Jamy aż do Piekar. Niestety podobnie jak nie dopisała pogoda tak też nie sprawdziła się kwestia formalno-organizacyjna. Jednak niedoskonałość pogody to złośliwość tylko i wyłącznie natury, a czy można usprawiedliwić istną dysharmonię organizatorów?! Informacje dostępne na stronie internetowej okazały się być bezczelną nieprawdą! Pierwsze niejasności pojawiły się już na samym starcie- zapisy zamiast od 7.00 jak podawano na stronie www rozpoczęły się z bardzo dużym poślizgiem dopiero ok. 9.30! Sam sposób ich przeprowadzania budził wiele wątpliwości. Panowie prowadzący zapisy sami nie wiedzieli co, jak i gdzie notować. Kwestia ogarnięcia tego rozgardiaszu zajęła kolejne cenne minuty, a 10.30 - godzina rozpoczęcia biegu zbliżała się nieubłaganie. Tym samym czekający na deszczu biegacze naocznie przekonali się nie tyle o braku profesjonalizmu, co przede wszystkim o wielkim braku rozsądku ze strony organizatorów, którzy pozwolili bezsensownie marznąć na deszczu przyjezdnym biegaczom. Wszystko tłumaczono brzydką pogodą, która o dziwo jakoś uczestnikom biegu nie przeszkodziła na przybycie o czasie. Nastąpiły również zmiany na trasie biegu spowodowane podtopieniami terenu ze względu na duże opady ostatnich dni. Rzeczywiście kwestie innej trasy niż deklarowano początkowo można zrozumieć, gdyż kierowano się tu dobrem biegaczy. Trasa biegu przygotowana była w miarę w porządku czego zdecydowanie nie można powiedzieć o organizacji na mecie. O braku napoi dla spragnionych biegaczy zorientowano się mniej więcej, gdy połowa z nich już dawno ukończyła swój bieg. Mimo że biegaczom udostępniono prysznice i zagwarantowano ciepły posiłek to kolejne rozczarowanie przyszło bardzo szybko. Wbrew temu co podawano w internecie okazało się, że kategoria wiekowa 45- 55 lat niespodziewanie zmieniła swą postać na kategorie 40 - 55 lat, o czym sami zainteresowani dowiedzieli się już po skończonym biegu. Nikt nie pomyślał, że ta kwestia może w sposób istotny wpłynąć na styl i strategie biegu uczestników. Jednak rzeczywiście nie ma się co dziwić, ponieważ to co pokazali organizatorzy tego biegu nie wskazuje na to, by zbytnio przejmowali się tym, co wykraczało poza ich osobisty udział.

II Bieg Siemaszki okazał się być replay'em w wersji mini totalnej klapy organizacyjnej majowego maratonu, po raz kolejny pokazując, że przed podjęciem decyzji o uczestnictwie w krakowskich biegach trzeba się poważnie zastanowić...

Sylwia Bukowczan